Dachy
Chodzenie po dachach to bodaj najbardziej ulubiony element mojej pracy. To wszystko uczy rozsądku i pokory. Kiedyś, dawno temu w północnej Szkocji pracowałem na płaskim dachu zabytkowej, granitowej rezydencji. Pogoda była piękna, w oddali żarnowcowych dróżek lśniło morze. Taszczyłem akurat płat blachy, gdy zawiało znad Fraserburgh Bay. Blacha zadziałała jak solidny żagiel, nie byłem w stanie jej utrzymać, miotało mną po dachu jak ulęgałką. Nie puściłem blachy, by nie spadła na niżej pracujących kolegów. W końcu opanowałem sytuację. Dlatego na dach zawsze w uprzęży, czego wszystkim życzę.
