Drzwi 5 Mistrzów
Wjeżdżając ciężarówką na majdan kuźni (dobrze, że wziąłem ciężarówkę i dwóch ludzi do pomocy) zauważyłem trzech postawnych kowalskich czeladników zmagających się z ciężarem. Pchali wózek z czymś wielkim, kanciastym - czymś, co - co rusz wytrącało ich z równowagi. Ot normalny obrazek w kuźni - pomyślałem. Ja przyjechałem tylko po drzwi. To były TE drzwi. Drzwi pięciu mistrzów. Pierwszy Mistrz Budowniczy zaprojektował je i rozpisał dalsze role. Drugi Mistrz Kowal, najstarszy, 80+, wykonał okucia, nawet podpisał się - uważni znajdą cechę Mistrza. Trzeci Mistrz Stolarz wykonał swą robotę z grubego na 3 palce drewna dębowego. Czwarty Mistrz Kamieniarz wykuł w piaskowcu portal, w którym drzwi zostały zamontowane. Piąty Mistrz Szklarz 75+ (najstarszy w mieście) zaszklił je. Może mało widać na oko szklarskiej roboty, ale wierzcie mi - za tymi drzwiami jest jej więcej. Wybaczcie, na razie ich nie otworzę...
Montaż nie był łatwy, ciężar taki, że dwóm ludziom ciężko było podpierać przechylone drzwi. Mistrzowie działali składnie, przemyślnie i udało się. Chociaż, jak to w gronie Mistrzów każdy cenił swoją koncepcję...
Ja koordynowałem transport i montaż. Efekt cieszy nas wszystkich.
